Często rodzice martwią się o to, jak długo dziecko może i powinno spać z misiem, przytulanką, zestawem wymemłanych tetrowych pieluch. Czy sześciolatek nie jest już za duży? O dwunastolatku nie wspominając! Czy to jest normalne, że trzynastolatka chce, żeby mama trzymała jej rękę na głowie, dopóki nie zaśnie? I żeby lampka była zapalona, a drzwi uchylone?
Autor: Agnieszka Misiak
Jest psychologiem dziecięcym, wspiera dorosłych w budowaniu dobrej relacji z dziećmi, pomaga zajrzeć za podszewkę trudnych, dziecięcych zachowań. Pokazuje praktyczną stronę psychologii i dzieli się sprawdzonymi rozwiązaniami z rodzicami i innymi specjalistami. Zobacz więcej na agnieszkamisiak.pl
Dziś mam dla Was historię, która ma przypominać, że o normie mogą opowiadać trudne zachowania.
Byliśmy na szczepieniu. Przed szczepieniem na pobraniu krwi. Było bardzo trudno, jak to na kłuciu. Pani w poradni szczepień patrzy na Syneczka i mówi ze złością.
– Chłopie, masz osiem lat! Osiem. Płaczesz, krzyczysz, nie chcesz dać ręki. Uciekasz do mamy. Co ty sobie myślisz?
Napięcie związane z przedszkolem uruchamia się często już wieczorem. Kąpiel i pora zasypiania nieodwołalnie oznaczają, że zaraz nadejdzie rano i …. znowu trzeba będzie rozstać się w szatni. Ta wieczorna fala napięcia jest więc całkiem logiczna i uzasadniona.
Czy Twoje dziecko kiepsko znosi hałas w przedszkolu? Jest przytłoczone natężeniem dźwięku? Boi się płaczących dzieci? Nigdy nie doświadczyło 5 godzin z dwudziestoosobową grupą maluchów, w mało przewidywalnej i stabilnej sytuacji?
Myśląc o adaptacji skupiamy się na rozstaniach w przedszkolnej szatni – oczywiście to jest trudne. Ale to co przede wszystkim przeciąża dzieci to ilość bodźców jakie muszą oswoić. Same.
Podczas adaptacji do przedszkola wszyscy wstają rano z napięciem. Dziecko, które otwiera oczy i bywa, że od samego rana oświadcza „Nieee chcęęę”, i rodzic, który myśli w panice „Co tu powiedzieć, jak dziecko przekonać?!”.
Wyobraź to sobie. Przez trzy lata nie wolno ci się oddalać od rodziców. Pilnują cię na plaży, w sklepie, na chodniku nie puszczają twojej ręki. Jesteś za mała, żeby samodzielnie zrobić większość rzeczy. Kiedy się przewrócisz, nikt nie oczekuje, że będziesz się przytulać do obcych ludzi. Nie chodzicie w bardzo głośne miejsca, zamiast siedmiu godzin w hałaśliwej galerii handlowej idziecie na spacer do parku. Wtem pierwszego września okazuje się, że masz zostać w obcym budynku, z obcymi dorosłymi i z grupą płaczących dzieci. Sama.
Przed powrotem do szkoły czy przedszkola dzieciom może być bardzo trudno. Nieważne czy przerwę wymusiła angina, czy jest ona spowodowana decyzją dorosłych i pandemią. Dziecko wypada ze znanych schematów, słabną niepodtrzymywane codziennym kontaktem relacje. Wypracowane z nauczycielami strategie się zacierają. Cały ten trud trzeba przejść od nowa. Szczególnie trudno mają przedszkolaki, dzieci wysoko wrażliwe oraz te z kłopotami w obszarze umiejętności społecznych czy koncentracji. Kruche i w mozole wypracowane rozwiązania, które wspierały w funkcjonowaniu mimo trudności … w dużej części znikają.
Kiedy dziecko kłamie
Kiedy dziecko mimo zakazu gra na komputerze, szarpie się z rodzeństwem, nie sprząta w pokoju, zapomina wyjść z psem na spacer lub ukrywa pracę domową, a potem mówi: „To nie ja”, niemal odruchowo pytamy: „Dlaczego kłamiesz?”.
O nie! Ja będę robić inaczej. Będę wychowywać moje dzieci inaczej niż mnie wychowywano. Nie będę na nie krzyczeć, nie będę motywować do nauki zabraniem kieszonkowego i nie będę ich zachęcać do wyjścia z placu zabaw pomysłem „że to ja idę, a ty sobie zostań”
Myślisz tak czasem?
Mamo, ja nienawidzę odrabiać lekcji
Dziecko może bardziej korzystać z lekcji. Ale musi wiedzieć, jak sobie pomóc.
Michał, skup się!
Dziecko, tu jest zeszyt, nie za oknem, czego tam szukasz?!
Ile razy będziemy powtarzać to polecenie?
Mówią w poleceniu „podkreśl” – to czemu ty bierzesz w kółko?
Jak to nie wiesz, co było zadane? To gdzie byłeś na lekcji?
Czy Twoje dziecko ma kłopoty z samodzielną nauką, zabraniem się do lekcji i… dokończeniem ich?
Kiedy adaptacja do przedszkola jest bardzo trudna i obciąża dziecko, przerwa bywa bardzo pomocnym rozwiązaniem. Rozwiązaniem wspierającym dziecko w zmaganiu się z tym, co je przeciążyło. Ale jednocześnie jest strategią, która budzi zdziwienie i opór. Kiedy podczas konsultacji tworzę szczegółowy plan zabawy i bajkę, która pozwoli oswoić lęk czy przepracować jakieś trudne doświadczenie, rodzic czuje, że to jest pomoc od specjalisty. A kiedy proponuję żebyśmy zastanowili się jakie korzyści przyniosłoby zrobienie przerwy, dorośli bywają zaskoczeni i trudno im odnaleźć w tym pomyśle wartość.
Dlaczego tak trudno nam przyjąć, że przerwa to wsparcie? Ja znam kilka powodów. Zazwyczaj nakręcanych lękiem.
Kiedy w przedszkolnej szatni wychowawczyni przekazuje Ci informacje, że dziecko nie jadło albo nie chciało korzystać z łazienki albo nie brało udziału w zajęciach, nie bawiło się z innymi dziećmi albo nie pozwalało się przytulić i zaczynasz się zastanawiać – co się dzieje?
Mówię Ci, to może być całkiem zrozumiałe.
Michał zaczął chodzić do przedszkola i chodził jak złoto. Sukces odtrąbiony w rodzinie, wydawało się, że chociaż raz coś poszło bez problemów. I po trzech dniach nagle wieczorem okazuje się, że JUTRO NIE IDĘ. Plus argumenty w postaci łez, bólu brzucha oraz wybudzania się w nocy.
Często rodzice zadręczają się rozmyślaniem, czy trudne wejścia i trudne rozstania w szatni nie powinny się już skończyć, czy to nie trwa za długo. Bo minął tydzień, a dziecko nadal dostaje spazmów na widok przedszkola. Bo dzisiaj wieczorem, jak wczoraj i przedwczoraj oświadcza zdecydowanie, że rano nigdzie nie idzie.