Krzyczysz na dziecko? Cóż… Nas, krzyczących, jest więcej. Chyba najtrudniejszym aspektem rodzicielstwa jest panowanie nad własnymi emocjami. Czasami zachowanie swojego dziecka powoduje, że mamy ochotę krzyczeć ze złości. Można ulec emocjom, wykrzyczeć się, a potem zmierzyć się z poczuciem winy, lub oprzeć się chęci wykrzyczenia i wyciszyć. Innymi słowy można eskalować nerwową atmosferę lub spróbować zachować spokój i opanować sytuację.
Łatwo ulec emocjom wtedy, gdy granice nie zostaną zawczasu wyznaczone, a zachowanie dziecka jest drażniące. Niektórzy rodzice wiedzą, jak destrukcyjnie działa podniesiony głos i tak bardzo starają się wykazać cierpliwością, że sytuacja wymyka się im spod kontroli. Coś w nich w końcu pęka. To najgorsze możliwe wyjście.
Najlepiej zareagować, zanim cierpliwość się skończy – wtedy jest większa możliwość podjęcia konstruktywnych zachowań. Kluczem do sukcesu jest wyznaczenie granic, zanim pojawią się złe emocje. Najlepiej zacząć działać od razu, gdy tylko coś przestaje ci odpowiadać. Krzyk nie jest rozwiązaniem. To chwila, aby w konstruktywny sposób opanować sytuację – wychodząc naprzeciw potrzebom wszystkich uczestników interakcji, w tym także swoim własnym.
Książki o rozstaniu i rozwodzie: wsparcie dla dzieci i dorosłych
Książki o rozstaniu i rozwodzie dostępne w naszej księgarni mają na celu wspieranie całej rodziny. Bez względu na wiek, każdy członek rodziny znajdzie tutaj coś, co pomoże mu lepiej zrozumieć własne uczucia i odnaleźć nową równowagę. Dzięki literaturze można odkryć, że nawet po rozstaniu możliwe jest stworzenie szczęśliwego, pełnego wsparcia środowiska dla dziecka.
Krzyczysz na dziecko? Co zrobić, gdy mimo wszelkich starań, dzieje się coś, co wytrąca z równowagi?
Przede wszystkim zabierz dziecko z sytuacji zagrożenia. I ukój jego płacz
Pod żadnym pozorem nie krzycz. Wręcz przeciwnie – ugryź się w język, bo po wybuchu, gdy emocje opadną, zostaną tylko ogromne wyrzuty sumienia. Wszyscy potrzebujecie teraz poczucia bezpieczeństwa, to jest najważniejsze.
Uświadom sobie, że to nie jest sytuacja kryzysowa
W przypływie złości buzują hormony i ciało dostaje sygnał, że znalazło się w sytuacji zagrożenia. Pojawia się nieodparta chęć reagowania, najczęściej skanalizowania swoich emocji na dziecku. Pora się zatrzymać, wziąć głęboki oddech i powtórzyć parę razy: To nie jest sytuacja kryzysowa.
Daj sobie chwilę na wyciszenie
Powiedz spokojnie do dziecka (jeżeli nie jest za małe): Muszę się uspokoić, chwila oddechu powinna pomóc. Wrócę za minutę.
Rób wszystko, co cię uspokaja i pomaga zwalczyć złość
Weź 10 głębokich oddechów, aby organizm przestał myśleć, że to sytuacja alarmowa. Strząśnij z siebie napięcie. Przemyj twarz zimną wodą. Spójrz w lustro i powtórz: Jestem dobrym rodzicem, wszystko jest OK. Cokolwiek się stanie, poradzę sobie.
Uwaga! Reklama do czytania
Uwaga! Złość
Jak się złościć nie krzywdząc?!
Niezwykła książka o złości, akceptacji i trudnych momentach.
Mówisz dziecku, że ma coś zrobić, a ono cię nie słucha? Stop! Zmień sposób myślenia, dzięki temu zmienisz swoje emocje
Jeśli myślisz, że małe dziecko jest rozpieszczonym bachorem, z którego wyrośnie tyran, ciężko będzie się uspokoić. Dziecko to mały człowiek, który wszystkie bolączki komunikuje swoim zachowaniem. Przypomnij sobie: Ono zachowuje się jak dziecko, bo JEST dzieckiem. Moje dziecko potrzebuje mojej miłości najbardziej wtedy, gdy najgorzej się zachowuje.
Wychowanie dziecka bez krzyku. Jak przestać krzyczeć i wzmocnić poczucie bezpieczeństwa?
Gdy już jesteś spokojny, wróć do dziecka i ustal wszystkie niezbędne granice (swoje i dziecka) w łagodny sposób
Pamiętaj o tym, że dajesz dziecku przykład, jak regulować emocje. Gdy jesteś spokojny, możesz mu pomóc nazwać emocje, które doprowadziły do wybuchu, i wyjść poza nie. Jeśli nadal jesteś zły, nie podejmuj rozmowy. Lepiej zaczekać: Nadal jestem zła przez to, co się wydarzyło. Wiem, że ty też, masz do tego prawo. Porozmawiamy o tym za chwilę, gdy oboje się uspokoimy. Minusem jest to, że czekanie nie pomaga radzić sobie z emocjami teraz, gdy dziecko je odczuwa i nadal działa pod ich wpływem. Ale gdy rodzic się złości, nie jest w stanie w spokojny i życzliwy sposób porozmawiać z maluchem. Może tylko pogorszyć sytuację. Lepiej przeczekać ciężkie chwile, aby być w stanie postawić się w sytuacji dziecka, zamiast atakować.
Gdy wszyscy ochłoną, pora porozmawiać o tym, co zaszło
Najważniejsze to stworzyć bezpieczne otoczenie, w którym dziecko będzie mogło przeanalizować emocje, które doprowadziły do konkretnego zachowania, i ruszyć dalej. Dzięki temu nie powinny one powodować takich zachowań w przyszłości. Kluczem jest empatia i zrozumienie dziecięcej perspektywy. Pamiętaj o tym, że chcesz ograniczyć zachowania, ale wszelkie emocje są dozwolone: Uderzyłeś brata. Byłeś zły? Często się złościsz na brata… Wiem, że ciężko ci się mną dzielić. Czasem każdy się tak czuje. Wiesz, że cię kocham, prawda? Masz specjalne miejsce w moim sercu tylko dla ciebie.
Gdy oboje jesteście spokojni i czujecie więź, czas na naukę
Wytłumacz dziecku, jak radzić sobie z podobnym zachowaniem w przyszłości: Wiem, że byłeś wściekły. Nie pozwolę ci bić brata. Rozumiem, jak to jest być wściekłym. Jak możesz się zachować następnym razem? Powiedzieć o tym? Tak, co jeszcze? Myślisz, że możesz poprosić mnie o pomoc? Możesz tupać nogami, tak! Spróbujmy! Co możesz powiedzieć bratu następnym razem? Zwróć uwagę, że nie pouczasz dziecka. Zamiast tego nazywasz jego uczucia i wspierasz.
Zanim zaczniesz krzyczeć. Lepiej zapobiegać niż leczyć
Jeśli nie jesteś w formie, bardzo łatwo o sytuację zapalną. Chwila nieuwagi i już twój trzylatek może doprowadzić cię do ostateczności. Jesteś w stanie zaoferować swojemu dziecku tyle spokoju i uwagi, ile masz, zadbaj więc o siebie. Porozmawiaj z zaprzyjaźnioną mamą o trudnych sytuacjach. Wyłącz komputer wcześniej i idź spać. Razem z dzieckiem śmiejcie się z drobnych przeszkód losu. Spróbuj się zatrzymać i naprawdę cieszyć rodzicielstwem, nawet jeśli wokół jest wyłącznie chaos i bałagan.
Dopóki się nie nauczysz – po prostu próbuj
Co zrobić, jeśli wybuchasz, zanim się zorientujesz? Przestań krzyczeć natychmiast, gdy tylko to zauważysz, nawet w połowie zdania. Nie ośmieszasz się, raczej demonstrujesz dziecku, jak nad sobą zapanować. Jeśli będziesz za każdym razem tak postępować, prędzej czy później nauczysz się kontrolować odpowiednio wcześnie. Będziesz na dobrej drodze, aby stać się rodzicem, który nie krzyczy. I nie będzie łatwo cię wyprowadzić z równowagi.
Uwaga! Reklama do czytania
Granice dzieci i dorosłych
Prosta w zastosowaniu koncepcja granic osobistych pomaga porozumiewać się i współpracować z dzieckiem, unikać nieporozumień i codziennych dramatów.
Krzyczysz na dziecko? Nie obawiaj się, że twoje dziecko nie oduczy się niepożądanych zachowań, jeśli będziesz spokojnie reagować
Badania pokazują, że kiedy rodzice się denerwują, dzieci denerwują się jeszcze bardziej – mózg dziecka wyłącza wtedy funkcję uczenia się.
Najskuteczniej działają granice wyznaczone z empatią, dzięki temu zmniejsza się poziom stresu u dziecka. Gdy czuje się bezpieczne i spokojne, można przedyskutować problem. Jeśli rodzic zachowuje się tak, jakby nastąpiła sytuacja kryzysowa, dziecko może zacząć wymykać się spod kontroli.
Łatwe? Nie. Możliwe? Jak najbardziej! Mnóstwo rodziców tak robi. Własnych emocji uczymy się całe życie. Porzućmy nawyki, które znamy z naszego dzieciństwa, zmieńmy sposób myślenia i dezaktywujmy te zapalniki, aby następne pokolenia nie musiały się z nimi mierzyć.
Łatwe? Nie. Możliwe? Jak najbardziej! Mnóstwo rodziców tak robi. Porzućmy nawyki, które znamy z naszego dzieciństwa, zmieńmy sposób myślenia i dezaktywujmy te zapalniki, aby następne pokolenia nie musiały się z nimi mierzyć.
Źródło: ahaparenting.com
13 odpowiedzi na “Krzyczysz na dziecko, kiedy cię zdenerwuje? Możesz się tego oduczyć”
myślałam, że opisane powyżej porady są oczywiste, ale jak się zaczęłam nad tym zastanawiać widzę, że rodzice nie maja podejścia spokojnego do swoich dzieci, może to też zależy w jakich domach się wychowaliśmy-)). Napiszę, tak , czy wiecie jakie skutki w życiu naszego dziecka a i w dorosłym zyciu, przyniesie owe postepowanie?? będzie pewny siebie, gdyż pokazujemy mu zrozumienie ( nawet negatywnego zachowania), będzie empatyczny, takie dziecko zna swoja wartość, próbuje mimo porażek, wie że ma prawo do tych porażek, bo takie jest życie. CHWALMY nasze dzieci dosłowanie za wszystko, a może warto sprobować TYDZIEŃ CHWALENIA.
To fantastyczne, że chcesz wychować swoje dziecko na empatycznego dorosłego znającego poczucie własnej wartości. Chcę Cię jednak przestrzec przed chwaleniem jako strategią wychowawczą. Chwalenie nie jest alternatywą dla wrzasku i kar. Dziecko, które będzie za wszystko chwalone paradoksalnie wcale nie będzie miało z tego powodu wysokiego poczucia własnej wartości, bo nauczy się przez cale życie szukać potwierdzenia swojej wartości u innych ludzi, będzie potrzebowało pochwał jak narkotyku, we wszystkich dziedzinach życia, a wiadomo, ze dorosłego nie wszędzie wszyscy codziennie chwalą :) U takich ludzi (sama do nich należę i jest mi przykro z tego powodu) sukcesy nie przynoszą żadnej wewnętrznej satysfakcji. Bezsensowne chwalenie jest równie szkodliwe jak krytyka, ocenianie i porównywanie. Można nauczyć się wyrażania uznania w inny sposób. Polecam książkę „Wychowanie bez nagród i kar” Alfiego Kohna, „Jak mówić żeby dzieci nas słuchały…” Mazlish &Faber, system NVC Marshala Rosenberga, warsztaty Szkoła dla Rodziców.
Zgadzam się z tym, że chwalenie „za wszystko” nie jest najlepszym tropem, znam tak wychowywane dziecko i ono samo tak programowane chwali się dosłownie wszystkim, non stop zwraca na siebie uwagę (jedynak): a ja potrafię biegać…, a ja umiem pokroić kiełbaskę…, a ja wchodzę na krzesło… Pochwały tak, ale przede wszystkim zdrowy rozsądek.
jestem mamą 13 m high need baby i tez zdarza mi się wybuchnąć… jestem przemęczona i czasem na prawdę brak cierpliwości… jestem świadoma tego, że źle robię, pracuję nad tym… tylko jak wyznaczyć granice i pokazać 13 m dziecku, że tak nie wolno jak np. po raz miliardowy rozrzuca jedzenie wokół krzesełka patrząc mi w oczy? miliard razy mówię spokojnie nie, nie, nie…tak nie robimy, tłumaczę dlaczego, traktuję synka jak rozumnego małego człowieczka i w taki sposób staram się z nim komunikować… ale w sytuacjach przeciążenia czasem coś pęka i sama nie moge sobie ze sobą poradzić… wiem, że z czasem jak będzie coraz starszy i zacznie mówić lepiej z jego uporem pewnie nie będzie ;)
Rozrzuca jedzienie, bo to ciekawe doswiadczenie. Malym dzieciom warto powolic na wiecej. Przeciez one drac, rzucajac, w naszym mniemaniu niszczac, zwyczajnie eksperymentuja. Warto tez zaakceptowac, ze dziecko to nie maly dorosly – ma prawo do roznych zachowan. Granice wyznaczajmy stopniowo. Nie moze taki maluch slyszec po trylion razy dziennie „nie wolno”. Moze porzucajcie, poeksperymentujcie razem. Zorganizuj taka chwile…i odpowiednie miejsce… to naprawde swietna zabawa.
Daj mu rozrzucać jedzenie – możesz rozłożyć gazety na podłodze, będziesz miała mniej sprzątania. Rozrzucając wszystko wokół siebie dzieci uczą się zależności przyczynowo – skutkowych.
tak, dokładnie, mój ma 14-mcy, już dawno się poddałam, tylko obserwuję jak się zmienia jego sposób zabawy jedzeniem, na początku miażdzył palcami, i rozsmarowywał, później rozrzucał a teraz do rozrzucania doszło wklepywanie w stolik, jak można się denerwować na tak małe dziecko, przecież w tym co robi (niszczy, gryzie, wyrzuca do kosza, przewraca) nie ma grama złośliwości czy przekory, to nauka przez zabawę. Ostatnio zaczęliśmy wychodzić na pierwsze spacery piesze i młody już wie jak smakują kamienie, ziemia czy patyk, przecież prędzej czy później i tak tego skosztuje. Czeka nas jeszcze zabawa w kałuży, bo się aż rwie jak zobaczy, ale na razie jest za zimno (i trochę mi szkoda nowych butów;)
Artykuł świetny, ale większych głupot niż tu wypisują „mamuśki” to nie słyszałam.Najpierw był zimny chów, a teraz kult dziecka…zamiast od najmłodszych lat uczyć szacunku do jedzenia.W 4 literach się poprzewracało, głodu i wojny nie pamiętacie. Proponuję małżonków namówcie, niech też porozrzucają to i owo w mieszkaniu.Wy na razie klaszczcie- tyle intelekt ogarnie.
Bardzo przepraszam ale jako mama czworki dzieci powiem tylko pierdu smierdu – do moich dzieci jeszcze nikt instrukcji nie napisal a chyba przeczytalam wszystkie dostepne publikacje :D jak sie dre to sie dre a czasami mi sie nie chce…na najmlodszego sie nie wydzieram bo co on zrozumie w koncu nawet nie ma dwoch lat a jak zaczynam gadki w przytoczonym stylu ze starszymi to mnie zawsze zapedza w kozi rog i w sumie to mnie to nawet cieszy bo sa bardziej przebiegle od mamuski co dobrze rokuje na przyszlosc : D Zycie To Frajda!!!
latwo sie mowi, trudniej sie stosowac ale bede sie starac:)
Ja w dzieciństwie nie byłam chwalona…. Bardzo dobrze się uczyłam, wkladalam w to dużo pracy i czasu. Sama ogarnialam wszystkie lekcje i obowiązki już od najmłodszych lat. Zawsze miałam świadectwa z czerwonym paskiem. Moi rodzice jakoś tego nie doceniali, nie chwali li. I co? Pomimo, że skończyłam trudne politechniczne studia, mam dobrą pracę itd w ogóle nie wierze w siebie. Mam niskie poczucie własnej wartości, choć patrząc z boku powinnam być z siebie dumna…
Bo wychowywana była Pani w czasach, gdy właśnie w modzie był „zimny chów”…rozumiem, bo też nie sprawiałam problemow w domu. :-). Dziś myślę, że to była też kwestia charakteru i temperamentu.Ot tak rodzicom naszym sie poszczęściło.Pewnie źle nie chcieli, wszak wychowali ich ci, co przeżyli wojnę. Dużo ciepła to im nie przekazali, a potem to poszło dalej. Europa krwawiła, jak w Stanach cieszyli się z pierwszych biało-czarnych myszek Miki….wtrdy Pani ojciec z fajerką po pidwörku ganiał….Dziś matka wrzaśnie na dziecko, szarpnie to publiczny lincz, bo jak to, a równowagi w sensie opinii nawet wśród psychologów brak. Brak zwykłego ludzkiego serca, bez wykładów o np. integracji sensorycznej i tym „czego to sie dziecko nie nauczy jak jedzeniem porzuca”.Masakra.