Fatfobia, o której stało się głośno miedzy innymi za sprawą wpisu babkibabkom, często dotyka już kilkuletnich dzieci. A efekty upokarzania człowieka z powodu jego wagi utrzymają się dłużej, niż sama nadwaga.

Psycholożka, psychoterapeutka, dziennikarka. Pracuje na uczelni jako asystentka oraz w gabinecie jako psychoterapeutka. Razem z mężem prowadzi blog i fanpage „Katolwica&Mąż”.
Fatfobia, o której stało się głośno miedzy innymi za sprawą wpisu babkibabkom, często dotyka już kilkuletnich dzieci. A efekty upokarzania człowieka z powodu jego wagi utrzymają się dłużej, niż sama nadwaga.
Wiele dziewczynek żyje w przekonaniu, że są „słabszą płcią” i ich życie będzie balansowaniem między różnymi ograniczeniami. Tymczasem wiele zakazów, z którymi spotykają się współczesne dziewczynki, nie ma żadnej logicznej podstawy – a zatem śmiało można je odrzucić.
Zniechęcanie dziewczynek do realizowania ich własnych pasji, z uwagi na ich „nieodpowiedniość” względem płci, nie tylko krzywdzi młode kobiety, ale również zubaża nasz świat. Rozwojowi ludzkości służy „aktywacja” potencjału każdego człowieka – niezależnie od jego płci.
„Dziewczynki nie powinny się złościć” – to jeden z najbardziej szkodliwych dla zdrowia psychicznego mitów, które niestety wciąż słyszą przedstawicielki młodego pokolenia. Dziewczynki mają prawo do złości i frustracji. Naszą rolą zaś jest uczyć je radzić sobie tym uczuciem.
Kampania billboardowa „Kochajcie się, mamo i tato” dotyka ważnego obszaru życia dziecka, ale nie skłoni nikogo do miłości. Zamiast plakatów potrzebujemy walki z wykluczeniem, poprawy warunków bytowych polskich rodzin, dostępnej psychoterapii oraz skutecznej walki z przemocą.
Przeważnie zaczyna się wcześnie i niewinnie – od porównywania tego, która z matek bardziej dbała o siebie w ciąży i była bardziej świadoma położniczo. Później jest delikatna rywalizacja o to, które dziecko wcześniej obróci się z brzucha na plecy lub usiądzie – a słowa wypowiedziane do koleżanki mającej dziecko w tym samym wieku, ale nieumiejące jeszcze wykonać danej czynności „ma jeszcze czas, ale mój w tym wieku…”, bywają zabarwione poczuciem wyższości. A potem, gdy zaczyna się etap szkolny, rodzicielstwo rywalizacji zaczyna objawiać w pełni swoją destrukcyjną moc.
Jedną z najbardziej przykrych przywar człowieka jest to, że nawet najzwyklejsze i najbardziej naturalne zachowania jesteśmy w stanie zamienić w przemoc. Nie inaczej jest z karmieniem dzieci – prostą i potrzebną czynność, jaką jest żywienie latorośli, niektórzy rodzice wykorzystują do manifestowania swojej przewagi. Skutki przemocy żywieniowej bywają natomiast opłakane – zarówno dla ciała, jak i dla psychiki dziecka.
Trudne tematy funkcjonują w niektórych rodzinach podobnie do zakazanych słów w grze towarzyskiej „Tabu”. Wszyscy wiedzą o ich istnieniu, ale nie wypowiadają ich ze względu na grożące sankcje. A to powoduje ogromne napięcie.
Późne macierzyństwo nierzadko bywa utożsamiane z kaprysem lub brakiem odpowiedzialności. Jednak często takie stawianie sprawy jest zakamuflowanym seksizmem i próbą kontroli nad czyimś życiem. A przecież niezależnie od wieku, każdy rodzic zasługuje na wsparcie.
Z czym mierzą się osoby mające duże rodziny? Rodzice, którzy wychowują więcej niż dwójkę dzieci, często spotykają się z niezrozumieniem, wyrazami zdziwienia, ale także niechęci oraz wrogości. Jaka naprawdę jest rzeczywistość w wielodzietnych rodzinach?
Rozstanie rodziców prawie nigdy nie jest łatwe dla dzieci. Dziecko przeważnie chce, aby rodzice byli razem. Jednak wcale nie musi być to doświadczenie traumatyczne. Dużo zależy od tego, w jaki sposób rodzice zachowują się przed i po rozstaniu – przede wszystkim od tego, czy nie wciągają dziecka w swój konflikt.
Idealnie by było, gdyby każde dziecko wychowywało się w domu, w którym jest kochane i w którym rodzice darzą się wzajemną miłością. Czasami jednak rodzice nie są w stanie poradzić sobie z konfliktami w swoim związku, a niechęć do rozstania się uzasadniają „dobrem dziecka”. Jednak opowieści tych dzieci często są raczej opowieścią o krzywdzie.
Określenie „seksualizacja dzieci” zdążyło w ostatnim czasie zrobić zawrotną karierę. Przyczynkiem do sławy „seksualizacji” była oczywiście dyskusja na temat edukacji seksualnej w polskich szkołach. Sądzę, że warto w tym miejscu podkreślić dwie istotne sprawy: po pierwsze, że seksualizacja dzieci jest powszechnym i groźnym zjawiskiem. A po drugie – jest nią coś innego, niż wydaje się części „obrońców niewinności” polskich dzieci.